Polonia Poznań - Maratończyk Brzeźno 3:4
Do Poznania na mecz z Polonią w ramach czwartej kolejki udali się wczoraj zawodnicy Maratończyka Brzeźno. Wysoka temperatura i beznadziejne boisko zapowiadało bardzo trudne zawody dla podopiecznych Waldemara Sadysia.
Jednak to właśnie goście lepiej zaczęli mecz i już w 15 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego Adriana Dukarskiego wylądowało na głowie Dariusza Hoffmanna, a ten umieścił piłkę w bramce. Maratończycy objęli prowadzenie i coraz lepiej radzili sobie na boisku. Taka gra musiała skończyć się kolejną bramką i tak się właśnie stało. Darek Hoffmann wybijając piłkę z własnego pola karnego, zagrał do Adama Łyducha, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i przelobował bramkarza. Zespół z Brzeźna prowadził już dwoma bramkami i wydawało się, że nic złego tego dnia dla Maratończyka już się nie wydarzy. Dokładnie, wydawało się! Jeszcze tuż przed przerwą błąd jednego z naszych zawodników, który "asystował" przy strzale, który pokonał Roberta Gauzę. Na przerwę schodzimy z przewagą jednej bramki.
Druga połowa zaczęła się źle. Maratończyk grał nerwowo i zbyt łatwo tracił piłkę. W tym momencie to gospodarze prowadzili grę. Kolejny dziecinny błąd, a także nieznajomość przepisów naszego obrońcy spowodowało wyrównanie stanu meczu przez zawodnika Polonii Poznań. Na domiar złego chwilę później graliśmy w dziesięciu.
To co wydawało się niemożliwe stało się faktem. Maratończyk remisował, grał słabo i w dodatku z jednym zawodnikiem mniej. Jednak już nieraz zawodnicy z Brzeźna pokazywali, że potrafią wychodzić z takich sytuacji. Mocne dośrodkowanie Adama Łyducha wykorzystuje Mateusz Bednarczyk, który strzałem od poprzeczki pokonuje bramkarza gospodarzy. Maratończyk Brzeźno znowu prowadzi. Gratulacje dla "Szwagra"! Super prezent na urodziny!
Szczęście nie trwało długo. Strzał zza pola karnego ląduje w bramce Maratończyka i ponownie mamy remis. Do końca meczu pozostało kilka minut i to grająca z przewagą jednego zawodnika Polonia atakowała. Ostatnie zdanie należało jednak do Brzeźnian, a konkretniej Darka Hoffmanna, który pokonał bramkarza strzałem głową po wyrzucie z autu Tomka Tomickiego.
Maratończyk po raz kolejny wygrywa. To było ciężkie spotkanie mimo, że takie być nie powinno. Polonia to był zdecydowanie najsłabszy z naszych dotychczasowych rywali, ale mimo to sprawili nam sporo problemów. Cieszy jednak wygrana i fakt, że grę na tym boisku już mamy za sobą. Wydawało się, że po spadku Lotnika nie będzie już takich "muraw".
Warto też wspomnieć, że pierwszy raz w podstawowym składzie Maratończyka zagrał Filip Mazur.
Komentarze